8. "Ty musisz się jeszcze postarać."

Kilka dni wcześniej...

Austria.

-Możemy liczyć na pani pomoc?
   Brigitte Hayböck postawiła na drewnianym stole w dużym salonie tacę z pięcioma filiżankami kawy i średniej wielkości talerzem z upieczonym przez siebie ciastem. Od ponad godziny słuchała żali dwóch mężczyzn po czterdziestce, którzy z nożem na gardle szukali ratunku. Mając nadzieję, że to właśnie ona uratuje ich życie.
-A co ja będę z tego miała? - zapytała, wbijając w mężczyzn wyczekujące spojrzenie. Heinz dobrze wiedział, że ta nigdy nie odmawia i zrobi wszystko, żeby pomóc swoim przyjaciołom. Miał nadzieję, że również tym razem nie zmieni swoich przyzwyczajeń.
-Przeświadczenie, że dziewczyny będą miło spędzać czas, poznają nowych ludzi i kto wie, czy na miłość nie znajdzie się w tym wszystkim czas? - wzrok Alexandra Stöckla mówił jej więcej niż tysiąc słów. Nie chciał przyjąć odpowiedzi, liczył na to, że kobieta im nie odmówi. On sam dodatkowo obecnością dziewczyny w swoich szeregach chciał nieco namącić, licząc na to, że jego zawodnicy w końcu zaczną zachowywać się w miarę normalnie.
-Będziecie ich pilnować i zrobicie wszystko, żeby było im tam dobrze? - zapytała, mając nadzieję na to, że mężczyźni jej to zagwarantują. Werner Schuster spojrzał na siedzącego obok niego Heinza Kuttina. Dzięki niemu mógł zyskać osobę, która nie tylko byłaby odpowiedzialna za medyczny aspekt, ale również pomogłaby mu ogarnąć jego podopiecznych.
-Zrobimy. - zapewnił ją Alexander. Ona jedynie westchnęła, ale uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Dobrze, Alex dostanie Rose a Werner Julię. - odpowiedziała.
-Dziękujemy. - odpowiedzieli obaj.
-Będę dzwonić i dowiadywać się o wszystkim. - zagroziła, sprawiając, że czwórka mężczyzn wybuchła głośnym śmiechem.

***

Finlandia...

  -Masz wyjątkowy talent. - Michael Hayböck uważnie przyglądał się zdjęciom, które rozrzucone leżały na łóżku Andrei w jej hotelowym pokoju. Blondynka uśmiechnęła się lekko, słysząc komentarz skoczka. Cieszyła się, że ktoś doceniał jej pracę i wysiłki jakie w nią wkładała. I może bycie fotografem nie wymagało ciężkiej pracy fizycznej, to nie łatwo było zostać najlepszym w tym fachu, do czego młoda dziewczyna dążyła.
-Już bez przesady. - skomentowała podając mu szklankę z sokiem, który kupiła w sklepie niedaleko hotelu. Blondyn podziękował jej lekkim skinieniem głową. Zdążył ją polubić i miał nadzieję, że będzie mógł nazwać ją przyjaciółką i przyjść do niej z każdym problemem, jaki napotka. Bo tak właściwie to przyjaciółki nie posiadał.
-Skromność, to nie dobra wada. - zauważył.
-I kto to mówi? - spytała rzucając w niego wymowne spojrzenie. Ten jedynie zaśmiał się cicho pod nosem.
-Dobra wygrałaś. - odpowiedział, unosząc dłonie w geście kapitulacji. Uśmiech nie zniknął z jego twarzy.
Andrea cicho chichocząc pod nosem usiadła po drugiej stronie pościelonego łóżka i zaczęła zbierać fotografię, segregując je na odpowiednie kupki. Wszystkie zdjęcia wychwyciły to co najbardziej jej się tu podobało. W Wiśle dostrzegła to, czego wcześniej nie zauważyła. Na jednym z nich, udało jej się uwiecznić Kamila Stocha w objęciach jego żony. Byli idealną parą i musiała to przyznać, a nawet mogła im tego pozazdrościć. Na kolejnym uwieczniła Sonię rozmawiającą z Adamem Małyszem. Na następnym Stefana Krafta, Andreasa Wellingera i Daniela Andre Tande z szerokimi uśmiechami na twarzy. To było to.
-A gdzie zgubiłeś Stefana? - spytała podając mu kolejne zdjęcia, które blondyn ułożył na odpowiedni stosik.
-Z Wellingerem gdzieś polazł. - odpowiedział, na co Andrea uniosła głowę rzucając w jego kierunku podejrzliwe spojrzenie. Dała by sobie rękę uciąć, że w głosie Michaela wychwyciła wyrzut.
-Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - przybliżyła się do blondyna, opierając łokcie nieopodal jego kolan. Spojrzał na nią z wyrzutem, co jedynie rozbawiło Kofler. Dobrze wiedziała, że blondynowi bardzo ciąży fakt, że jego przyjaciel spędza z nim coraz mniej czasu. Bał się jednak przed nim przyznać, że brakuje mu ich dawnych relacji. Dobrze wiedział, że na przyjaźni z Wellinger'em Stefan dużo zyskuje i nie tylko jako skoczek, ale również jako człowiek.
-Bez przesady, co ja jego żona jestem? - zapytał, dając jej pstryczka w nos.
-No raczej nie. Choć z tego co wiem to Stefan lubi blond. - odpowiedziała, czym sprawiła, że na twarz Michaela wkradł się dość dziwny uśmieszek. Spojrzał na nią wymownie i sugestywnie, co ją zaskoczyło.
-Właśnie, blond. - stwierdził, chwytając w dłoń jeden z blond kosmyków jej włosów. Gdy chciała coś powiedzieć huk na korytarzu sprawił, że oboje stanęli na równie nogi. Spojrzeli po sobie wymownie, po czym blondyn jako pierwszy skierował się do drzwi. Nacisnął na klamkę i przyciągnął drewniane drzwi ku sobie. Widok jaki zastali na korytarzu sprawił, że blondynka lekko się uśmiechnęła.
-Nic Ci nie jest? - Markus Eisenbichler doskoczył do szczupłej, wysokiej szatynki, która przez jego gapiostwo straciła równowagę i upadła na dużą walizkę, w której znajdowały się jej wszystkie rzeczy.
-Bolą mnie trochę plecy, ale jest okay. - uśmiechnęła się do niego niepewnie, równie niepewnie na niego spoglądając.
-Najmocniej Cię przepraszam. - wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą ona niepewnie i delikatnie zacisnęła. -Markus jestem. - powiedział uśmiechając się lekko.
-Julia, mam być asystentką waszego lekarza. - uśmiechnęła się, po czym z pomocą Eisenbichlera podniosła walizkę i gdy chciała coś dodać, dostrzegła Michaela i Andreę, do których uśmiechnęła się szeroko. Kofler pomachała jej na przywitanie, Hayböck zrobił to samo, po czym oboje pokonali dzielący ich od niej dystans.
-Trafiłyście bez problemu? - spytała Andrea.
-Stöckl odebrał nas z lotniska. - odpowiedziała jej Wanke z uśmiechem na twarzy.
-Może po tym jak się rozpakujesz, pójdziemy na spacer? - zaproponował Michael. -Markus towarzystwa nam dotrzymasz? - tym razem zwrócił się do niemieckiego skoczka. Ten po krótkiej chwili zastanawiania się pokiwał mu z aprobatą głową. W sumie nie miał nic innego do roboty.
-Za godzinę powinnam być gotowa. - dodała po chwili, po czym wyciągnęła z walizki metalową rączkę.
-Pomogę Ci się rozpakować. - rzuciła Andrea, po czym obie skierowały się do pokoju, który miał należeć do młodej Austriaczki.
-Spodobała Ci się? - zapytał Michael uśmiechając się i wymownie poruszając brwiami, po tym jak dziewczyny odeszły na bezpieczną odległość. Markus rzucił mu pełne politowania spojrzenie. Nie był jakąś nastolatką, żeby zakochać się od pierwszego wejrzenia, z resztą to nie było dla niego. Bynajmniej tak myślał.
-Wydaje Ci się. - odpowiedział Niemiec, po czym skierował się do swojego pokoju, do którego wcześniej zmierzał.
-Jasne, jeszcze zobaczymy. - blondyn powiedział sam do siebie a kącik jego ust powędrował ku górze. Po czym wrócił do pokoju Andrei, żeby dokończyć segregować zdjęcia, które ta później miała rozdać zainteresowanym. Tak się z nimi umówiła.
*
  W tym samym czasie Rosalinda Pointner z lekkim uśmiechem na twarzy i dużym skupieniem słuchała monologu Alexandra Stöckl'a. Choć mężczyznę poznała raptem kilka godzin wcześniej to zdążyła go już nawet polubić. Musiała przyznać, że miał w sobie coś, co nie pozwalało ludziom go nie lubić. Zastanawiała się, czy reszta trenerów jest do niego choć w kilku procentach podobna.
Siedzieli w hotelowej restauracji od ponad pół godziny popijając czarną, nieco chłodną już kawę oraz pochylając się nad stosem różnych dokumentów, które miały Rosalindzie Mercado, pomóc poznać nieco parametry podopiecznych Austriaka. Cieszył się, że dziewczyna przystała na propozycję jaką w jego imieniu złożyła jej Brigitte Hayböck. Potrzebował lekarza, ale również kogoś, kto pomoże mu ogarnąć to nieco dziecinne towarzystwo.
-Nie zanudzam Cię? - spytał w pewnym momencie, podnosząc wzrok znad kartek papieru. Szatynka pokiwała mu przecząco głową, z lekkim uśmiechem na twarzy.
-A kiedy poznam Pana podopiecznych? - zapytała, gdy przerzucała kolejne kartki z danymi zawodników Norweskiej kadry. Stöckl chwilę się zastanawiał, po czym lekki uśmiech wkradł się na jego twarz.
-Może przy kolacji? - zaproponował.
-Okay. - odpowiedziała, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Miała nadzieję, że nie pożałuje podjętej decyzji i zyska tu dużo więcej doświadczenia niż pracując w Austriackiej służbie zdrowia.
-Dobra, ja już kończę tą swoją paplaninę. - Alexander uśmiechnął się szeroko. -Dokumenty zabierz sobie do pokoju, zapoznał się z nimi dokładnie i widzimy się na kolacji. - podał dziewczynie opasłą teczkę, którą ona ochoczo przyjęła. Lubiła zatapiać się w papierkowej robocie. Miała wtedy wrażenie, że nie istnieją żadne problemy a wszystkie rozterki tracą znaczenie. To było dla niej zupełnie łatwiejsze.
Podniosła się z krzesła z zamiarem opuszczenia hotelowej restauracji.
-Rose! - odwróciła się w jego kierunku z pytającym spojrzeniem, wbitym w jego osobę. -Nie zwątp w chłopaków jak na nich wpadniesz. Choć czasami są niemożliwi, to dobre z nich dzieciaki. - przestrzegł. Zaśmiała się słysząc jego słowa i widząc dość nietypową minę.
-Będę pamiętać. - zagwarantowała, po czym wolnym krokiem opuściła restaurację i skierowała się na trzecie piętro, na którym znajdował się jej pokój. Rozmyślając o tym co przyniosą jej kolejne dni, powolnym krokiem weszła na schody, które dzieliły ją od trzeciego piętra, nucąc pod nosem usłyszaną w radio piosenkę.
-Ciebie do reszty posrało, Fannis! - przestraszona podskoczyła w miejscu, po czym rozejrzała się dokoła. Krzyk rozwścieczonego Johana Andre Forfanga rozniósł się nie tylko po trzecim piętrze, ale i po całym hotelu jeśli nie po większej części mroźnego Kussamo. Rosalinda nieco zaskoczona jeszcze dłuższą chwilę stała na początku korytarza, dostrzegając wysokiego mężczyznę, który z szybkością rakiety pokonał całą szerokość korytarza, żeby zniknąć w pokoju po prawej stronie, jak się okazało zaraz obok jej pokoju.
-Stary, czego znów drzesz tego ryja? Co ty okres masz, czy Ci się spóźnia? - Andreas Stjernen wkroczył do pokoju, wyraźnie zdenerwowany i zaspany. Tak, jak zawsze uciął sobie krótką drzemkę, którą zakłócił mu wrzask młodego skoczka z jego kadry.
-Wiesz co ten debil zrobił? - spytał Johan wbijając w niego niezbyt przyjazne spojrzenie. Andreas przewrócił oczami wzdychając głośno. Czasami miał ich serdecznie dość, co maskował.
-Sorry nie jestem jakimś czarodziejem i w myślach czytać nie umiem. - rzucił najwyższy z nich, patrząc na Forfanga wymownym spojrzeniem.
-Ten idiota wysłał zdjęcie do Celiny! - warknął, wbijając w klatkę piersiową Andersa palec wskazujący. Fanemmel jedynie przewrócił oczami, nie rozumiał o co mu chodziło.
-Ty jej wysyłasz co pięć minut i jakoś na siebie nie warczysz. - rzucił od nie chcenia Daniel, który siedział na parapecie z nosem w książce, którą pożyczył mu Kraft.
-Ale wysłał jej zdjęcie, które zrobiłeś w Wiśle! - wrzasnął. Tande przymknął książkę i wbił w kolegów zainteresowane spojrzenie. Przypominał sobie zdjęcie, które zrobił podczas lepienia przez Niemców bałwana.Uwiecznił na nim Johana, który przytulał się do Johanssona. Jego zdaniem jednak na tym zdjęciu nie było niczego, co dziewczyna mogłaby jakoś opacznie zrozumieć. Z resztą jakieś pół godziny temu rozmawiał z Celiną przez telefon i ta jedynie śmiała się z refleksu jaki Tande posiadał. Oczywiście Johan o tym, że Daniel dzwoni do jego dziewczyny nie wiedział.
-Robisz z igły widły. Na tym zdjęciu nie ma nic, co Celinka mogłaby jakoś opacznie zrozumieć. - odpowiedział. Johan jednak zmarszczył brwi i wbił w przyjaciela mordercze spojrzenie.
-Celinka? Celinka? Ty do mojej dziewczyny mówisz Celinka?! - warknął.
-Jak ona mówi do mnie Danielek, to ja mówię do niej Celinka. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy Tande.
-A wy co tacy jacyś ... dziwni? - skomentował Johansson, który właśnie pojawił się w pokoju, zaskoczony sytuacją jaką zastał. Zatrzymał się obok Stjernena i omiótł towarzystwo zaciekawionym spojrzeniem.
-Tande podrywa moją dziewczynę! - rzucił z miną małego dziecka. Na co Robert jedynie westchnął.
-A może odwrotnie, Celinka podrywa Daniela? - podrzucił Johansson.
-Wara od mojej dziewczyny! Jeszcze raz, któryś powie o niej Celinka, zabije! - warknął.
-Ja niestety na to nie mogę pozwolić. - aksamitny głos, który usłyszeli oderwał ich od głośnej kłótni. Cała piątka zwróciła swoje spojrzenia na stojącą w progu pokoju, średniego wzrostu szatynkę z czarną teczką przytuloną do klatki piersiowej. Uśmiechnęła się do nich delikatnie. -Mam nadzieję, że doczekacie w całości do kolacji. - dorzuciła, po czym lekko się im ukłoniła i zniknęła z ich pola widzenia. Norwescy skoczkowie jeszcze przez krótką chwilę wpatrywali się w próg pokoju, w którym stała. Widzieli ją pierwszy raz i byli bardzo ciekawi kim mogła być.
-Dobra, koniec tego darcia gęb na cały hotel! - nie wiedzieli nawet kiedy na jej miejscu pojawił się ich trener. -Za kwadrans na kolacji. - dorzucił i zniknął tak szybko, jak szybko się pojawił.

     W hotelowej restauracji znajdowało się wiele osób, a panująca tam atmosfera zaskoczyła szczególnie pracowników hotelu w Kussamo. Sonia westchnęła patrząc na Piotra Żyłę nieobojętnym spojrzeniem.
-Piter, nie żryj tyle, bo się w kombinezon nie zmieścisz. - Sonia zwróciła na siebie uwagę Piotrka, na co ten uśmiechnął się do niej bardzo delikatnie i wyjątkowo uroczo. Odkąd Gąsienica pojawiła się w ich sztabie szkoleniowym, Adam Małysz mógł zauważyć wielkie zmiany jakie przeszedł mąż jego kuzynki. Cieszył go ten fakt i nie żałował decyzji jaką podjął Skrobot proponując Sonii posadę swojej asystentki.
-Soniuś kochana, przecież jak zjem trochę więcej niż zwykle, to się nic nie stanie. - Piotr nie zamierzał zrezygnować z dużej porcji swojego ulubionego jedzenia, nawet jeśli miałoby się to wiązać z korektą krawiecką, jego kombinezonu.
-Okay rób jak chcesz, ale jak się pod Tobą belka startowa załamie to sam będziesz się Hoferowi tłumaczył. - oznajmiła z iście wrednym uśmiechem, który zbił z tropu Żyłę. Oczywiście wypowiedziane przez nią słowa zrobiły swoje. Małysz nie mógł powstrzymać się od cichego chichotu, po tym jak dostrzegł, że Piotr odkłada sztućce na talerz i prycha pod nosem. Choć na początku obawiał się tego jak potoczą się wydarzenia, gdy w kadrze pojawi się dziewczyna, jednak ta z każdym kolejnym dniem je rozwiewała.
-Dziewczyno jesteś niezastąpiona. - Adam spojrzał na Sonię z uśmiechem na twarzy. Zaczynała mu imponować. Słysząc słowa byłego skoczka narciarskiego dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała tą robotę i było jej wstyd przed Łukaszem Skrobotem, że na początku tak bardzo opierała się przed podjęciem tej decyzji.
-A ty co? - Maciek zastygł z filiżanką kawy tuż przed ustami, po czym zaskoczony wbił wzrok w szatynkę mierzącą go morderczym spojrzeniem.
-Ale o co Ci chodzi? - spytał, nie do końca rozumiejąc, co takiego ma do niego Gąsienica. Ta jedynie spojrzała wymownie na filiżankę, którą Polak trzymał w dłoni.
-Jest siódma wieczorem, kawa jest niewskazana. Zaburza rytm pracy serca i blisko o zawał. - odpowiedziała z szerokim, sztucznym uśmiechem przyklejonym do jej twarzy. Maciej na to jedynie przewrócił oczami. Nie znosił gdy ktoś próbował ingerować w jego życie. A Gąsienica była zbyt podobna do kuzynki Joanny, której ten łagodnie mówiąc nie trawił. Kalina Dąbrowska była jedyną osobą, która bez żadnych obaw wyrażała niepochlebne opinie na jego temat. Sonia najwyraźniej była na najlepszej drodze do tego, żeby pójść jej śladem.
-Ty, a ty to chyba jedynie mechanikiem samochodowym jesteś? Na medycynę się chyba nie dostałaś?- zauważył, uderzając w jej ambicję, jednak tego nie dała mu po sobie poznać. Zawsze marzyła o tym, żeby pójść na medycynę, dostała się na nią, jednak mocny wpływ Skrobota sprawił, że z niej zrezygnowała.
-Kocie, daruj sobie te uwagi. - Dawid lekko musnął swoimi palcami dłoń Sonii, po czym równie lekko się do niej uśmiechnął. Bardzo ją polubił, a charakterek jego kumpla nigdy nie należał do najłagodniejszych. Już dawno razem z jego bratem i Żyłą zastanawiali się jak go utemperować i chyba nawet mieli jakieś pomysły.
-Dla Twojej wiadomości narcyzie, to dostałam się na medycynę ale z niej zrezygnowałam. Wolę robić to co lubię. - syknęła i gdyby nie pojawienie się uśmiechniętego Andreasa Stjernen'a w towarzystwie Daniela Andre Tande'go to spłaszczyłaby tą parszywą gębę Maćka Kota, bez względu na konsekwencje tego czynu.
-Hej, przepraszamy, że przeszkadzamy. - Andreas posłał im przepraszające spojrzenie i cała piątka spojrzała na nich wyczekująco. Byli ciekawi co przywiało do nich dwóch Norwegów.
-Bo mamy taki malutki problem...moglibyśmy pożyć trochę soku pomarańczowego? - spytał Daniel słodko uśmiechając się do Sonii, obok której to stał szklany dzbanek wypełniony pomarańczowym napojem. Spojrzała na niego zaciekawionym spojrzeniem.
-Jasne, a co wy nie macie? - spytał Kubacki, zabierając naczynie i podając je Stjernen'owi, na którego twarzy uśmiech znajdował się cały czas. Oczywiście, do pewnego momentu.
-Nie mamy. Jakiś jełop zapisał zamiast pomarańczy, grapefruit a ja mam uczulenie na grapefruity. - oznajmił Andreas morderczym wzrokiem spoglądając na nadal uśmiechającego się Daniela. Ten jedynie zrobił słodką minę w jego stronę, co jednak na Andreasa nie zadziałało. Miał ochotę go zamordować.
-No przecież nie zrobiłem tego celowo. Z Johannem zachciało nam się grapefruitów, przyszliśmy do restauracji a oni zapisali, że taki chcemy sok. - wytłumaczył, jednak jego słowa jedynie dodatkowo rozwścieczyły Stjernena. Miał ich już po woli dość, choć sezon dopiero się zaczynał.
-Do stolika! - warknął, na co Tande pożegnał się z Polakami i jak skruszone dziecko skierował swoje kroki do stolika, przy którym siedzieli jego koledzy z reprezentacji razem z nową panią doktor.
-Zaraz wam odniosę. - powiedział Andreas, po czym udał się za Danielem aby powrócić do ich stolika po krótkiej chwili, żeby oddać im ich własność.
-I jak ich nie lubić? - spytał Żyła nie mogąc opanować śmiechu, który towarzyszył mu podczas spotkania z dwoma Norwegami. Sonia również nie ukrywała uśmiechu, który wywołali na jej twarzy uroczy zawodnicy.
-Ty, a ty może chcesz Norwegiem zostać? - podrzucił Kubacki, który również nie mógł ukryć, że w tej reprezentacji panowały bardzo luźne relację. Jemu to bardzo odpowiadało i zawsze chętnie przyłączał się do ich towarzystwa. Lubił ich, z resztą wszyscy tu się lubili.
-A może Norwegowie chcą zostać nami, taką zależność brałeś pod uwagę? - Piotr spojrzał na Dawida wymownym spojrzeniem. Był ciekaw jaką odpowiedz udzieli mu Kubacki.
-W sumie to im łatwiej byłoby zostać Polakami, niż Tobie Norwegiem. - zauważył Dawid nalewając do długiej szklanki wody cytrynowej. Adam Małysz, Maciej Kot i Sonia Gąsienica uważnie obserwowali ową dwójkę, ciekawi co jeszcze wymyślą Kubacki z Żyłą.
-Ty! To genialne! - Piotr nie krył swojej radości, której nikt poza nim nie rozumiał. Adam spojrzał na niego zaskoczonym spojrzeniem, Maciej i Sonia również to zrobili.
-Co jest genialne? - spytał w końcu Małysz. Był ciekaw co takiego zrodziło się w głowie wiślańskiego skoczka. W sumie Maciek i Sonia również byli tego ciekawi.
-Zobaczcie, ożenimy któregoś z wikingów i złoty medal olimpijski mamy w kieszeni. - entuzjazm nie opuszczał Piotra, co nieco wystraszyło Sonię.
-Na Twoje miejsce by wskoczył? - spytał Maciek opierając łokcie na drewnianym blacie stołu. Żyła zmarszczył brwi mierząc beznamiętnym wzrokiem swojego najlepszego przyjaciela. Westchnął.
-Miłemu i szanującemu mnie miejsce w drużynie bym oddał. - syknął w kierunku Maćka.
-Ej a kandydatkę już mamy. - Dawid wymownie spojrzał na Sonię, która zadławiła się resztką soku owocowego, którego nie zdążyła jeszcze przetransportować do układu pokarmowego. Gdyby nie fakt, że byli w miejscu publicznym powiedziałaby parę niecenzuralnych słów Kubackiemu.
-Tak, Sonia byłaby idealna. - rzucił Piotr, nie robiąc sobie zupełnie nic z morderczego wzroku jakim szatynka w niego celowała. Kot parsknął śmiechem co sprawiło, że Gąsienica rzuciła w niego wzrokiem, który gdyby mógł zabijać unicestwiłby Maćka. Miał w końcu okazję, żeby dopiec szatynce i nie zamierzał jej ot tak zmarnować.
-Tylko, który byłby dobrym kandydatem dla Sonii... - zastanawiał się Maciek, dobrze wiedząc, że uderza w czuły punkt. W bardzo czuły punkt, na co wskazywał morderczy wzrok Gąsienicy.
-Ja tu jestem! - warknęła, wbijając widelec w kawałek mięsa leżący na jej talerzu w asyście kolorowych warzyw. Przechodzący obok nich Wellinger jedynie głośno przełknął ślinę, dostrzegając mordercze zapędy polskiej serwisantki.
-Tak, nie dajesz o sobie zapomnieć - rzucił Kot, uśmiechając się do niej słodko. Mruknęła coś pod nosem, niezrozumiale dla pozostałych.
-Może Tande? - Piotr obserwował uważnie stół, przy którym weseli Norwegowie opowiadali Pani doktor anegdotki ze swojego sportowego życia. Wciągnął się w swój pomysł, zupełnie ignorując wymowne spojrzenie Sonii. Nigdy nie znosiła, gdy ktoś próbował ustawiać jej życie wbrew jej woli. A Żyła, Kubacki i Kot właśnie zamierzali to zrobić.
-Eee, za młody. - rzucił Dawid.
-Zbyt dziecinny. - dodał Małysz wycierając serwetką, kącik ust. Sonia również jego omiotła mroźnym spojrzeniem, jednak dyrektor reprezentacji jedynie wzruszył ramionami.
-A Johansson? - Maciek uśmiechnął się pod nosem.
-Ja tu jestem do jasnej cholery! - wrzasnęła zwracając na siebie uwagę większości obecnych w pomieszczeniu osób. Stefan i Kamil, którzy właśnie weszli do hotelowej restauracji spojrzeli po sobie wymownie, po czym dziarskim krokiem podeszli do stolika.
-Co się dzieję? Sońki tak łatwo nie da się wyprowadzić z równowagi. - Stefan przysiadł na krześle pomiędzy Piotrkiem a Dawidem, Kamil natomiast zając miejsce obok Adama, który popijał właśnie ciepłą herbatę.
-Chcemy z Norwega zrobić Polaka. - oznajmił dumnie Piotrek.
-Kandydatkę do tego precederu już mamy ... -Dawid z uśmiechem na twarzy wskazał ruchem głowy na Sonię -Szukamy teraz dla niej partnera. - dodał, poszerzając uśmiech.
-A Stjernen? - zapytał ze śmiechem Hula, co przelało czarę goryczy. Nigdy nie sądziła, że Hula zachowa się jak największy zdrajca. Niestety tak właśnie zrobił.
-Ty też! - warknęła, wbijając w niego pełne wyrzutu spojrzenie.
-Sonia, to tylko żarty. - Kamil postanowił załagodzić sytuację. Dobrze wiedział, że robią to specjalnie. Niestety jego staranie nie pomogło.
-Odechciało mi się jeść. - mruknęła pod nosem, po czym podniosła się z krzesła i szybkim krokiem opuściła hotelową restauracją. Musiała ochłonąć.
Andrea, która razem z Michael i Stefanem właśnie skończyła posiłek i zamierzała opuścić restaurację postanowiła podążyć za szatynką i dowiedzieć się, co wyprowadziło Polkę z równowagi.
-Wiecie co, pójdę za nią i dowiem się, o co poszło. - oznajmiła, stając razem z nimi przed windą.
-Jasne, ale wpadniesz do nas później na partyjkę? - Stefan lekko się do niej uśmiechnął, Michael zrobił to samo. Pokiwała im głową i szybkim krokiem pokonała dystans dzielący ją od pokoju Sonii, zostawiając skoczków samych sobie.
-Wszędzie jej pełno, zauważyłeś? - spytał Michael. Kraft zaśmiał się cicho.
-A od momentu, w którym ją znamy było inaczej? - spytał, rzucając w niego wymownym spojrzeniem.
-No nie. - odpowiedział po chwili namysłu.
-No widzisz. W gruncie rzeczy to może dobrze, że wszędzie jej pełno. Przynajmniej można ją trochę po wkurzać.- Hayböck zaśmiał się słysząc wypowiedz swojego najlepszego przyjaciela.
-To co partyjka pokerka? - spytał blondyn.
-Sami, czy idziemy kogoś oskubać? - Stefan uśmiechnął się mrocznie.
-Wellinger i Tande. - zaproponował Michael. Kraft zaśmiał się i razem ze swoim przyjacielem skierował się do pokoju hotelowego.
    Andrea szybkim krokiem pokonała dystans, który dzielił ją od pokoju Polki. Miała nadzieję, że uda jej się porozmawiać z Gąsienicą i dowiedzieć się, co tak ją zdenerwowało. Miała nadzieję, że uda jej się załagodzić jakoś sytuację jaka zaistniała.
 Zapukała cicho w drzwi i gdy usłyszała głośne 'proszę' weszła do jej pokoju. Przywitała Sonię lekkim uśmiechem na twarzy i wślizgnęła się do pomieszczenia. Gąsienica z przymkniętymi oczami, wpuszczała i wypuszczała nerwowo powietrze. Nigdy nikt jej tak nie zdenerwował, jak zawodnicy Polskiej kadry dzisiejszego wieczoru, niespełna kwadrans temu.
-Twoi też Cię tak denerwują? - zapytała, spoglądając na Andreę, która przysiadła na skrawku sofy. Uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie wszystkie sytuacje, w których na ogół kończyło się różnymi epitetami, wypływającymi z jej ust w kierunku przyjaciół.
-Ciągle. - odpowiedziała, sprawiając, że Sonia zaśmiała się cicho pod nosem. -Ej, damy radę. Rose uwielbia pisać kryminały, w razie czego może wymyślić idealne morderstwo. A Julia zawsze może nam pomóc. - zapewniła, lekko poklepując szatynkę po ramieniu , po czym obie wybuchnęły niepohamowanym śmiechem. Obie lubiły snuć ciemne, nie zawsze legalne wizję, które i tak nigdy by się nie spełniły. Wbrew wszystkiemu Andrea uważała, że to wszystko jedynie niewinne żarty, pomagające im w odstresowaniu. Sama Sonia cieszyła się, że znalazła z Kofler dobry kontakt. Nigdy wcześniej nie miała tak dobrych koleżanek, jak młoda Austriaczka.
-Uwielbiam Cię. - stwierdziła Gąsienica, co Andrea jedynie skomentowała szerokim uśmiechem na twarzy. Kofler to samo mogła powiedzieć w kierunku Polki. Nie spostrzegły nawet, gdy w pokoju pojawiły się dwie Austriaczki, również nieco zaniepokojone zachowaniem Polki.
-Hej, można? - obie spojrzały na drzwi, w których stały dwie średniego wzrostu szatynki. Obie uśmiechnęły się do siedzących na sofie dziewczyn.
-Jasne. - Gąsienica odwzajemniła uśmiech Austriaczek. Po cichu liczyła na to, że również z nimi znajdzie wspólny język. Razem byłoby im łatwiej przetrwać wśród skoczków.
-Co się stało? - Wanke zaskoczyło zdarzenie w restauracji i chciała wiedzieć co było jego przyczyną. Z resztą po opowieściach Andrei, chciała poznać polską serwisantkę nieco bliżej.
-Skoczkowie. - Sonia odpowiedziała jednym słowem.
-O tak, moi Norwegowie są ... dość dziwni. - stwierdziła Rose. Sonia jedynie westchnęła.
-Poczekaj aż poznasz Polaków. - rzuciła jej jedno ze swoich spojrzeń.
-Już się boję. - Julia zaśmiała się słysząc słowa Rose i dostrzegając jej minę.
-Może we cztery damy radę. - stwierdziła Andrea, po czym cała czwórka zaniosła się śmiechem, który ściągnął do pokoju Polki kilku skoczków., w tym skruszonych Piotra Żyłę i Dawida Kubackiego. Za nimi natomiast stał Stefan Hula, nieco przybity tym jak zareagowała szatynka. W końcu zależało mu na niej, jak na młodszej siostrze.
-Przepraszamy za nasze zachowanie. - Piotrek wbił wzrok w podłogę, Dawid natomiast nerwowo zaczął bawić się palcami swoich dłoni.
-To były tylko żarty. - dodał Kubacki. Andrea lekko trąciła ją w ramię a Sonia spojrzała niepewnie na całą trójkę dziewczyn. Ich miny mówiły jej dobitnie co ma zrobić. Podniosła się z sofy i stanęła przed nimi, oni jedynie głośno przełknęli ślinę.
-Wybaczam. - powiedziała, uśmiechając się szeroko. Obaj poczuli ulgę, słysząc jej odpowiedź.
-A mnie? - Stefan zapytał niepewnie.
-Ty musisz się jeszcze postarać. - oznajmiła z lekkim, nieco wrednym uśmiechem na twarzy. Hula miał nadzieję na to, że Sonia długo gniewać się na niego nie będzie.

○○○

Witajcie kochani!

Przybywam z ósemką, według zapowiedzi nieco wcześniej niż dotąd. 
Ale mam nadzieję, że to nie sprawi, że się zniechęcicie. (?)
Pisać nic o rozdziale nie będę, bo każda z was za pewne ma swoje zdanie na jego temat. Liczę jedynie na to, że przypadnie wam do gustu. 
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, które zostawiacie pod rozdziałami tego opowiadania. I cieszy mnie również fakt, że pojawiają się nowi czytelnicy, to na prawdę mnie motywuje do dalszego pisania. 
Czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego tygodnia.
Do następnego. ☺

Podobny obraz

Znalezione obrazy dla zapytania piotr żyła gif

Znalezione obrazy dla zapytania michael hayboeck and stefan kraft gif

Podobny obraz





Komentarze

  1. Jestem! Czytałam ten rodział na raty, za każdym razem coś mi przebywało i nie mogłam go dokończyć. Ale nareszcie mi się udało. 😀
    Julia i Rose, chyba powoli zaczynają sobie uświadamiać w co tak naprawdę się wpakowały. 😁 Będą musiały się przyzwyczaić do tego specyficznego towarzystwa.
    U Norwegów, jak zwykle wesoło. Johann zazdrosny o swoją dziewczynę Celine. 😂 Jego koledzy muszą się starzec. Bo jeszcze któryś mu porządnie podpadnie.
    Dalej niezdarny Markus i jego poznanie z Julią. Ciekawi mnie, jak potoczy się ich dalsza znajomość.
    Jest jeszcze Michael i jego niepokój o przyjaźń ze Stefanem. Na szczęście Andrei chyba udało się go uspokoić.
    Polacy podpadli Sonii i wyprowadzili ją z równowagi. Kiedyś się to dla nich źle skończy... 😄
    Za to zachowanie Maćka było niezbyt na miejscu. Nie powinien tak traktować Sonii. Dobrze, że zawsze dla wszystkich pomocna Andrea i jej okazała wsparcie. Co oni wszyscy, by bez niej zrobili.
    Oby tak dalej. Z każdym kolejnym rozdziałem, coraz lepiej orientuję się w poszczególnych postaciach i ich historiach. Nawet udaje mi się już rozróżniać bohaterki, co na początku było trudnym zadaniem. Opowiadanie się rozwija i z rozdziału na rodział robi się ciekawiej. 😊
    Życzę weny i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś! To znaczy dla mnie bardzo, bardzo dużo!!!
      Każda z dziewczyn powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego w co wpadły. Ale wbrew wszystkiemu raczej nie będą tego żałowały. Oczywiście wszystko się okaże w trakcie opowiadania.
      Co do Maćka, to nie będzie tutaj broń Boże czarnym charakterem... będzie jedynie temperowany, bynajmniej będą próbować to zrobić.
      Andrea będzie dobrą duszyczką jeszcze nie raz.
      Uff, mogę odetchnąć z ulga ... mam nadzieję, że razem z kolejnymi rozdziałami będzie jeszcze lepiej z orientowaniem się w postaciach i ich historiach oraz z rozróżnianiem bohaterek.
      Dziękuję kochana za ten komentarz bardzo serdecznie.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Też już coraz lepiej idzie mi orientowanie się w wątkach i bohaterach. Kilka historii mnie nawet zaciekawiło :) Daj znać, jak będzie następny! Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że z wątkami i bohaterami jest już nieco lepiej :)
      A jeśli kilka historii Cię zaciekawiło, to dla mnie w ogóle powód do spokojnego odetchnięcia.
      Dziękuję za komentarz i na pewno dam Ci znać.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Zacznijmy od początku. U Norwegów oczywiście wesoło. Biedny Johann boi się, że Danielek odbije mu Celinke 😂😂. Polacy jak to Polacy uśmiałam się,a wszystko zaczęło się od tej belki. Im dalej w rozdział tym więcej śmiechu. Nawet nie chce wiedzieć,co pomyślał sobie Andi,kiedy Sonia wbiła widelec w to nieszczęsne mięso. Biedaczek może mieć jeszcze traumę. Buziaki i czekam na następny 😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Norwegowie to świetni ludzie zupełnie jak Polacy.
      Andreas to Andreas, da sobie radę. :)
      Dziękuję za komentarz, kochana.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty