14. "Co knujesz tym razem? "

 Ja to jednak jestem ... 😆😅 Niby planowałam pojawić się wcześniej, a tu proszę znalezienie się tutaj zajęło mi rok i dwa tygodnie.😞 Ale co się odwlecze to nie uciecze jak to mówią, więc jestem i mam wielką nadzieję pojawiać się tu częściej niż raz na rok zwłaszcza, że mam już przygotowanych siedem kolenych rozdziałów i ... drugą część tej historii, pod roboczym tytułem "Geiles Leben". Kto wie, może tym razem się na sobie nie zawiodę. 

Zapraszam Was w takim razie do lektury i z góry przepraszam, że tak krótki i wyjątkowo słaby rozdział. Obiecuję również, że kolejne będą dłuższe i lepsze. 

~*~




   Innsbruck. Austria.

styczeń 2018.


         -Nad czym tak myślisz?

Maria Bachleda oderwała wzrok od krajobrazu rozpościerającego się za dużym oknem balkonowym, czterogwiazdkowego austriackiego hotelu, gdy od ścian pkoju odbił się głos jej najlepszej przyjaciółki. Odwróciła się w jej kierunku i uśmiechnęła się lekko, co Klara Gazda wchwyciła od razu. Odwiesiła kurtkę na drewniany wieszak i usiadła obok niej na jednym z dwóch wąskich łóżek. 

         -Mania, co się dzieję? - spytała, obejmując ją ramieniem. Bachleda westchnęła cicho spuszczając wzrok na dłonie, swobodnie leżące na puchatej poduszce w kolorze ciemnej zieleni. 

         -Kacper do mnie dzwoni i piszę, a ja ...

         -Nadal go kochasz, prawda? 

Bachleda podniosła wzrok, gdy jej najlepsza przyjaciółka zamknęła jej dłoń w lekkim uścisku. 

Kacper Kowalski przez lata spędzone w Warszawie był jej największą miłością. Mężczyzną, z którym miała się zestarzeć, mieć gromadkę dzieci. Mężczyzną, dla którego zrobiłaby wszystko, tym bardziej fakt jego zdrad bolał ją kilkakrotnie mocniej. 

         -Nie ... może ... - westchnęła, pociągając nosem. -Sama już nie wiem... - oparła głowę na ramieniu Klary nabierając głośno powietrza. Gazda cmoknęła ją w czoło, oddychając głośno. 

         -A co jeśli nikt inny nie będzie mnie chciał? - rzuciła po chwili, wbijając w przyjaciółkę smutne i niepewne spojrzenie.

Gazda westchnęła, wywracając oczami na sam dźwięk słów, które wydostały się z krtani przyjaciółki. 

         -Wychowywanie się z Miętusem i Biegunem rzuciło Ci się na mózg.

         -Co?

         -Elokwencją bijesz nawet Kota. - mruknęła, zaśmiewając się cicho. Maria westchnęła jedynie widząc minę przyjaciółki.

         -Klara ...

         -Pamiętam jak sześć lat temu uganiał się za Tobą Schlierie i Pero. Richard i Severin ciągle się za Tobą oglądali.

          -Co? Czemu tak myślisz? - spytała, nie kryjąc zdziwienia słowami, które właśnie usłyszała. 

           -Nie byłam ślepa. - zaśmiała się cicho. -Obaj robili wszystko, żebyś zwróciła na nich swoją uwagę. 

Maria wpatrywała się w przyjaciółkę ze zdziwieniem malującym się na twarzy. Owszem, zawsze miała dobry kontakt z zawodnikami, ale nigdy nie sądziła, że z ich strony mogłaby liczyć na coś więcej niż przyjaźń. Może gdyby wtedy zdecydowała się na odważny krok, to teraz nie borykałaby się z sercowymi problemami ciążącymi na jej całym życiu. 

           -Minęło trochę czasu, każdy z nas wydoroślał, ale myślę, że to nie zmieni faktu, że nadal podobasz się facetom. Wystarczy, że w siebie uwierzysz, a Kacper nie będzie dla Ciebie żadną przeszkodą. - rzuciła cichym głosem Klara, przeczesując palcami spięte w warkocz blond włosy Marii. 

Słowa Gazdy odbiły się głośnym echem w głowie Bachledy. Jej przyjaciółka miała rację, tylko czy ona sama miała w sobie jeszcze na tyle odwagi, żeby odnaleźć w sobie uśpioną dziewczynę, którą była sześć lat wcześniej?


***

        -Co knujesz tym razem?

Wpatrujący się dotąd w roześmianych austriaków Markus Eisenbichler podskoczył w miejscu słysząc cichy, aksamitny głos nad swoim uchem. Odwrócił się w kierunku stojącej tuż za nim Julii Wanke uśmiechającej się do niego lekko i uroczo. Rzucił jej groźne spojrzenie, które ku jego niezadowoleniu nie zrobiło na niej żadnego, nawe najmniejszego wrażenia. 

        -Czemu uważasz, że coś knuje? - spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uśmiech, który zdobił twarz młodej pielęgniarki poszerzył się lekko, gdy prawa brew Markusa uniosła się ku górze. 

        -Źle Ci z oczu patrzy, masz taką straszną brodę, wogóle ciągnie się za Tobą mroczna aura.

Eisenbichler zmrużył powieki obserwując uważnie młodszą od siebie Austriaczkę, którą ewidentnie bawiło docinanie mu. 

 Lubił ją z czym się nie krył. Z niezwykłą przyjemnością spędzał z nią czas i miał nawet wrażenie, że w końcu trafił na kobietę, która mogłaby zostać jego przyjaciółką. 

        -Jak się tak na mnie patrzysz to zaczynam się Ciebie bać. - rzuciła cicho, gdy wyciągnął ręce z kieszeni swojej reprezentacyjnej kurtki. 

         -Tak? - zapytał przeciągle. Szatynka pokiwała potwierdzająco głową, z lekkim uśmiechem nadal zdobiącym jej twarz. - Powinnaś uciekać...

         -Ale ...

          -Mam ochotę Cię udusić. - wtrącił, zaśmiewając się zwłowieszczo.

Szatynka przełknęła ślinę i dostrzegając jak skoczek robi krok w jej stronę odbiegła, próbując nie przewrócić się na śliskim, ubitym śniegu zdobiącym kamienną ścieżkę. 

  Richard Freitag, który pochłonięty był dotąd rozmową z Andreasem Wankiem zmarszczył brew, gdy młoda pielęgniarka przebiegła tuż obok nich śmiejąc się pod nosem. Wymienili się wymownymi spojrzeniami, gdy minął ich również Markus. 

        -Dużo czasu ze sobą spędzają, nie? - rzucił Wank, obserwując ich bacznym spojrzeniem. 

        -Myślisz, że kręcą ze sobą?

Andreas wzruszył ramionami, odpowiadając tym samym na pytanie Richarda. 

        -Raczej nie, gdyby tak było to Markus chodziłby cały w skowronkach. 

        -To może trzeba to zmienić? 

        -Co zmienić? 

        -Wanki ... - wywrócił oczami, wzdychając. -Trzeba ich wepchnąć w swoje ramiona. 

        -Jesteś genialny! - krzyknął, klepiąc go po ramieniu. 

        -Markus chcę mnie zeswatać z Klimke. - podrzucił po chwili, uśmiechając się lekko w kierunku przyajciela.

        -Żartujesz?

        -Nie ...  - pokręcił głową, wsuwając dłonie do kieszeni szarej kurtki. -Nie wie tylko, że to ty z nią kręcisz.

       -Chyba nie jesteś zły? - Wank uniósł brew, wbijając we Freitaga niepewne spojrzenie. 

       -No co ty ... Jest ładna, ale nie jest w moim typie. 

Zaśmiali się, a gdy Eisenbichler znalazł się w niewielkiej śnieżnej zaspie wybuchli niepohamowanym śmiechem.

       -Kto wie, może Julka sprawi, że będzie mniej upierdliwy.


***

       -Dlaczego wy nigdy nie używacie żelazka?

       -Mamo ...

Andrea, Rose, Ewa oraz Stefan zaśmiali się cicho, gdy Michael Hayböck wywrócił oczami komentując tym samym słowa, które padły z ust jego rodzicielki. 

       -Co mamo, co mamo ... kamery was obserwują mógłbyś nie przynosić mi wstydu na całą Austrię. 

       -To, to cały świat ogląda proszę Pani. - Stefan Kraft uśmiechnął się do niej wyjątkowo uroczo co sprawiło, że Michael zacisnął wargi. 

        -Cudownie ... -westchnęła. -Synu ty zdecydowanie porzebujesz dziewczyny. 

       -Znowu się zaczyna. - bąknął, wsuwając dłonie do kieszeni dresowych spodni z logiem reprezentacyjnego sponsora.

       -Chcę zostać babcią...

       -Masz jeszcze trzech synów. - rzucił, unikając wzroku przyjaciół.

       -Michael...

       -Obiecałaś, że dasz mi w końcu spokój. - wtrącił zdecydowanym tonem, który sprawił jedynie, że wzrok Krafta tasował uważnie przyjaciela i jego matkę. 

       -Ja chcę...

       -Ale ja nie chcę! - warknął i odwróciwszy się na pięcie odszedł w kierunku bramy skoczni. Jego życie prywatne, było jego życiem, w które wtrącać nie powinien się nikt, zwłaszcza jego matka. 

       -Musi mu Pani dać czas, zdrada Klaudii dużo go kosztowała. 

Kobieta uśmiechnęła się lekko w kierunku przyjaciela syna, który ścisnął lekko jej dłoń okrytą materiałem czarnej, ciepłej rękawiczki. 

        -Chcę tylko, żeby był szczęśliwy. 

        -Na pewno będzie. - rzuciła Andrea, uśmiechając się uroczo w kierunku kobiety. 

        -Michael to świetny facet i jestem pewna, że znajdzie się kobieta, która to dostrzeże i doceni. - odparła Ewa Stoch posyłając Brigitte Hayböck szczery uśmiech. 


# # # 



Dziękuję za odwiedziny i komentarze, które tu zostawiacie.

Pozdrawiam. 😃

Buziaczki 😘

Evie. 









Komentarze

  1. Wow! Ale super! Bardzo się cieszę, że dokończysz to opowiadanie, bo jest jednym z moich ulubionych i często tu wracam <3 Dużo zdrowia życzę! :D ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty