5. "Zobaczymy co będzie jak znów go przeskoczysz."

Listopad 2017 r.


Norwegia.


    Uśmiech nie schodził z twarzy Kenneth'a Gangnes'a, gdy rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi na grupowej konwersacji na Skype. Cieszył się takimi momentami jak ten. Nieco lepszy humor niż dotąd na jego twarzy wywoływał fakt, że kontuzja, której doznał ostatecznie okazała się mnie groźną niż myślano na początku. Po cichu liczył, że uda mu się wrócić na ostatnie konkursy sezonu, do pięknej i wyjątkowo magicznej słoweńskiej Planicy.
-Przyjedziesz do Wisły? - pytanie padło z ust Stocha, który uśmiechał się do niego szeroko. Liczył na to, że choć ten nie skacze to może pojawi się na inauguracyjnym konkursie. Sam Gangnes nie był pewien tego, czy uda mu się znaleźć w sobie odpowiednie siły. 
-Zobaczę. - odpowiedział, z równie pewnym uśmiechem na twarzy. 
-Trzymamy Cię za słowo, mamy niespłacony dług. - Kraft z Hayböck'iem spojrzeli na siebie, po czym i oni uśmiechnęli się szeroko. Norweg dobrze wiedział o co chodzi Austriakom. Traktował ich jak najbliższą rodzinę i miał nadzieję, że uda im się znów tworzyć zgraną paczkę, w której wszystko gra i w której nie ma żadnej zawiści ani zazdrości. To w tym lubił najbardziej. To, że wszystko grało tu w stu procentach.
-Pozdrów chłopaków. - powiedział Kamil machając do Norwega.
-Pozdrowię.
-My też kończymy, musimy posprzątać mieszkanie. - rzucił Hayböck.
-Chyba ty musisz, ja sprzątałem w tamtym tygodniu. - z uśmiechem na twarzy odparł Stefan, co spotkało się z wymownym spojrzeniem jego przyjaciela.
-Ciesz się, że mieszkasz sam. - skomentował jedynie blondyn, po czym ekran na laptopie Kenneth'a zrobił się czarny, a konwersacja zakończona. Uśmiech jednak nie schodził z jego twarzy. Rozmowa z przyjaciółmi ze skoczni bardzo go podbudowała. Miał nadzieję, że jego marzenie o powrocie do czynnego skakania ziści się o wiele szybciej, niż wszyscy sądzili.
-Zrobić Ci herbatę? - Norweski skoczek oderwał wzrok od ekranu laptopa i przeniósł go na stojącą w progu małego salonu, w którym siedział, średniego wzrostu szatynkę. Na jej twarzy gościł delikatny uśmiech, który zawsze dodawał mu odwagi. Dziękował Wagner za to, że była blisko niego w momentach, w których najbardziej jej potrzebował. Pokiwał jej lekko głową, a ona zniknęła w równie niewielkiej, ale dość przestronnej kuchni.
     Margaret Wagner była młodą prawniczką, siostrzenicą trenera reprezentacji Norwegii. Do tego kraju trafiła ponad rok temu, w momencie, w którym w jej życiu prywatnym nie działo się dobrze. Była mu wdzięczna i często traktowała Stöckl'a jak brata a nie wujka, którym był. Gdy trafiła do Norwegii, bardzo szybko zaprzyjaźniła się z podopiecznymi swojego wuja. Najlepszy kontakt jednak znalazła z Gangnes'em, który nie ukrywał, że również bardzo ją lubi.
-Proszę. - podała mu niebieski kubek, znad którego unosiła się para wodna i usiadła na kanapie obok niego. Często była gościem w jego mieszkaniu. Często wychodzili razem do kina, czy teatru. Razem z reprezentantami Norwegii wychodziła na piwo i bilard. Byli dla niej jak rodzina, o czym dobrze wiedzieli. Wzięła łyk gorącego, owocowego trunku, który rozlał się po wszystkich zakamarkach jej ciała. Nie wiedziała, że Kenneth ukradkiem ale bardzo uważnie się jej przygląda. Miał sobie za złe to, że spędzając tak dużo czasu z nim całkowicie zaniedbuje swoje życie prywatne.
-Przeze mnie nie masz własnego życia. - powiedział, zwracając na siebie jej uwagę. Zmarszczyła brwi, uważnie się mu przyglądając.
-Kenneth mogę liczyć na Ciebie zawsze, czas się odwdzięczyć. - uśmiechnęła się do niego.
-Alex nie jest zły, że się ze mną przyjaźnisz? - zapytał, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Bał się, że przez przyjaźń z nim mogą pogorszyć się jego stosunki z wujkiem, a i na niego Stöckl może inaczej patrzeć.
-Bardzo Cię lubi i czeka z niecierpliwością na Twój powrót. - powiedziała kładąc poduszkę na swoich kolanach. Nigdy nie sądziła, że Kenneth może mieć takie obawy. Alexander był osobą raczej łagodnej natury i rzadko kiedy daje im dobitnie odczuć, że coś mu nie pasuje. Zamyślił się, wbijając swoje spojrzenie w kremową ścianę, na której wisiało kilkanaście ramek ze zdjęciami. Tak wiele wspomnień, wydarzeń, które sprawiały, że chciał wrócić i znów być częścią tej wielkiej rodziny, która wyjątkowo mu pasowała.
-Lekarz powiedział, że po nowym roku mogę spróbować, ale ... - urwał, wbijając wzrok w podłogę. Wyniki badań z jednej strony go podbudowały, z drugiej nieco przestraszyły.
-Boisz się? - zapytała siadając bliżej niego. Uniosła dłonią jego podbródek i skierowała jego wzrok na jej twarz. Był dla niej bardzo ważną osobą i dla niego zrobiłaby bardzo dużo. W jego oczach zobaczyła niepewność i strach. Miała jednak nadzieję, że wszystkie jego obawy prysną, jak bańka mydlana i na nowo w siebie uwierzy.
-A co jeśli ja już nie mam czego szukać w skokach? - zapytał, niepewny swojej przyszłości.
-Nawet tak nie mów. - powiedziała, przejeżdżając palcami po jego policzku.
-Nie zostawisz mnie samego? - spytał, zamykając mocno jej dłoń w swoich.
-Nie. - odpowiedziała, całując go w policzek. Kenneth uśmiechnął się lekko do niej, po czym położył głowę na poduszce leżącej na jej kolanach, a ona przeczesywała jego włosy. Bała się, że Gangnes może psychicznie nie dać sobie rady. Wiedziała, że będzie musiała coś z tym zrobić. Ale Margaret Wagner uwielbia takie wyzwania.


Polska.

-Idziemy na skocznie? - pytanie Klary Gazdy wyrwało z zamyślenia Marysię. Od ich powrotu do stolicy polskich Tatr minęły trzy tygodnie. Poczuły się znów jak ryby w wodzie i znów miały tę radość, której zabrakło im w Warszawie. 
-W sumie to możemy się przejść. - powiedziała, lekko uśmiechając się do swojej najlepszej przyjaciółki. Pokonały dzielące je uliczki Zakopanego, po czym znalazły się na skoczni, na której właśnie zakończył się trening reprezentacji Polski, przygotowującej się do zbliżającego się sezonu olimpijskiego. 
-Mówiłem Ci kocie, żebyś uważał na mój samochód! - wrzasnął Piotr Żyła, gdy zobaczył swoje nowe, ciemne Renault. Pożyczył je swojemu przyjacielowi na jeden dzień i nie sądził, że ten zarysuje mu cały bok auta. 
-Piter przecież nie chciałem. - Maciek przestraszył się mocnego, stanowczego tonu głosu swojego kumpla. Nigdy nie sądził, że ten może mieć takiego fioła na punkcie swojego nowego auta.
-Zarysowałeś mi cały bok, baranie!!! - wrzasnął Żyła, uderzając Kota w ramię z całym impetem. 
-Cześć Panowie! - Klara z uśmiechem na ustach podeszła w podskokach do grupy skoczków, która zgromadziła się przy samochodzie jednego z nich. 
-Mania, Klara kochane! Ten bęcwał porysował moje autko! - powiedział pokazując młodym dziewczynom drzwi czarnego auta. 
-Przecież możesz pomalować. - wtrąciła Klara, uśmiechając się do niego szeroko. 
-Aaa, nie ma takich dobrych fachowców. - stwierdził machając ręką i kolejny raz przyglądając się swojemu samochodowi. - Wszyscy to partacze. - dodał.
-Sonia jest dobra. - Stefan pojawił się przy nich z pod ziemi, co nieco wystraszyło Maćka, obok którego się pojawił. 
-Kto to Sonia? - spytał Dawid. 
-Jego osobista pani mechanik. - wytłumaczyła Marysia z uśmiechem, przytulając się do Huli.
-A Cysia nie jest zazdrosna? - spytał podejrzliwie Piotr.
-Ha ha ha, chcesz ten numer? - zapytał, wbijając w niego nieprzychylne spojrzenie. 
-Chcę. - powiedział, stając obok niego i odbierając od niego wizytówkę dziewczyny. -Ty kocie płacisz! - dodał, wbijając w niego mroczne spojrzenie. 
-Możesz poprosić, żeby zawyżyła fakturę. - szepnął Dawidowi do ucha, co zostało jednak wychwycone przez przyjaciela Żyły.
-Słyszałem! - krzyknął Kot, z wyrzutem wbijając wzrok w Kubackiego.
-O Maniuś przyszłaś po mnie. - Kamil ucieszył się widokiem swojej kuzynki. Bardzo podbudował go fakt, że dziewczyna znów zagościła w jego życiu i mógł liczyć na regularne spotkania. Bez niej nie czuł się tak pewny siebie, jak powinien. Ewa o tym wiedziała i gdy zobaczyła zmianę na jego twarzy, to była dodatkowo tym faktem uszczęśliwiona.
-Tak? - spytała posyłając mu zdziwioną minę. -Książę ma jeszcze jakieś życzenia? - dodała, wywołując szeroki uśmiech na twarzy Huli, obok którego stanął Stoch. Kamil rzucił jej wymowne spojrzenie, które na dziewczynie nie zrobiło żadnego wrażenia.
-Z rodziną jednak najlepiej wychodzi się na zdjęciach. - mruknął pod nosem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Zobaczymy co będzie jak znów go przeskoczysz. - podrzuciła Gazda, wymownie poruszając brwiami i uśmiechając się do swojej przyjaciółki. Stoch zrobił wielkie oczy, a jego koledzy powstrzymywali się przed wybuchem śmiechu. Fakt, że jeszcze osiem lat temu, młode przyjaciółki kompromitowały obecne gwiazdy skoków narciarskich.
-Uuu ciężka artyleria wyciągnięta. - bąknął Kubacki.
-Nie skakałaś wieki. - zauważył Krzysztof Miętus, który od ponad dwóch lat nie mógł znaleźć optymalnej dla siebie formy.
-Nawet nie skacząc pięć lat, poleci dalej niż ty. - rzucił Piotrek, uśmiechając się słodko do Marysi, która odpowiedziała jej tym samym. Dobrze pamiętała lata, w których szybowała w powietrzu. Brakowało jej tego i cicho liczyła, że jeszcze kiedyś do skoków wróci.
-A ty Klarciu? - spytał Dawid, bardzo wymownie patrząc na Gazdę.
-Co ja? - zapytała.
-Nie skaczesz? - Miętus spojrzał na nią z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Nie. - odpowiedziała z uroczym uśmiechem na twarzy.
-Dlaczego? - Krzysztof nie dawał za wygraną, co niezbyt spodobało się szatynce.
-A ty co Krzysiu pamiętnik piszesz? -zapytała, wywołując uśmiech na twarzach reszty towarzystwa.
-Idziemy? - zapytała Marysia pokazując na zegarek na swoim nadgarstku. Klara pokiwała jej z aprobatą głową, Kamil również, po czym podniósł z kamieni na parkingu swoją torbę sportową. Pożegnali się z pozostałymi i odeszli w kierunku centrum Zakopanego, w którym obie byłe skoczkinie miały rozpocząć pracę w firmie żony Stocha.
-Klara to twarda sztuka. - skomentował Kubacki odprowadzając wzrokiem całą trójkę.
-Takie przecież lubimy najbardziej. - dodał Maciek sprawiając, że obaj wybuchnęli śmiechem. Stefan i Piotrek natomiast jedynie rzucili w nich pełne politowania spojrzenia. Nigdy nie mogli zrozumieć zachowania młodszych kolegów.
-I z takim podejściem to do usranej śmierci będziecie sami. - skwitował wszystko Piotrek Żyła. 



Austria.


   Andreas zawahał się stając na wycieraczce przed drzwiami mieszkania swojej byłej życiowej partnerki. Od czasu, w którym opuściła szpital, minęły dwa tygodnie. Jego młodsza siostra odwiedzała ją codziennie, on nie mógł znaleźć w sobie odwagi, aby znów znaleźć się w jej mieszkaniu. Długo odnajdował w sobie potrzebną motywację i pojawił się przed mieszkaniem szatynki. Cicho zapukał w drewniane drzwi z numerem 10. Chwilę zaczekał aby zobaczyć ponad trzydziestoletnią policjantkę. Nieco zaskoczona jego widokiem, co wychwycił stanęła w progu swojego mieszkania. 
-Cześć, mogę? - zapytał, delikatnie uśmiechając się do stojącej przed nim w dresach i o kulach ortopedycznych Katherine. 
-Jasne. - odpowiedziała po chwili. Wycofała się w głąb mieszkania, wpuszczając tym samym Koflera do swojego mieszkania, w którym nie był pierwszy raz. 
Zdjął swoją jesienną kurtkę, odwieszając ją na jasny, drewniany wieszak po czym podążając jej śladem pojawił się w salonie, w którym kobieta jeszcze chwilę wcześniej siedziała na kanapie przykryta ciepłym, błękitnym kocem. 
-Napijesz się czegoś? - zapytała, uśmiechając się do niego lekko. 
-Herbatę, ale chyba będzie lepiej jak zrobię sobie sam. Powinnaś się oszczędzać. - zauważył, spoglądając wymownie na jej kule ortopedyczne, które były jedną z pamiątek wrześniowego wypadku, którego stała się ofiarą. 
-Kubki są w trzeciej szafce nad kuchenką a herbata na blacie. - powiedziała, przysiadając na sofie. 
-Tobie też zrobić? - spytał, stając w pół kroku. Pokiwała mu z aprobatą głową. Zniknął w kuchni a ona odłożyła kule na bok, opierając je o zagłówek sofy. Przytuliła do swojej klatki piersiowej jasną poduszkę, na której codziennie leżała. Wbiła swój wzrok w wejście do kuchni, w której krzątał się Kofler. Nie ukrywała tego, że jego odwiedziny bardzo ją zaskoczyły. Owszem wiedziała, że zaraz po wypadku nie odchodził od jej łóżka i czuwał najdłużej ze wszystkich. Bardzo ją to ucieszyło. Jednak fakt, że tak bardzo zraniła jego uczucia nie pozwalał jej bez żadnych wyrzutów spojrzeć w jego oczy, w których zawsze się rozpływała. Jej uczucia do niego nie wygasły i najbardziej bała się oczywistych pytań, które mogła od niego usłyszeć. 
-Proszę. - wyciągnął w jej kierunku ciemny kubek. Uśmiechnęła się niepewnie odbierając od skoczka narciarskiego porcelanowe naczynie z gorącą herbatą. On usiadł obok niej i bez słowa zatopił swoje usta w gorącym trunku. 
Długo myślał nad słowami, które wypowiedziałby w jej kierunku, podczas ich spotkania. Tak na prawdę nigdy nie dowiedział się dlaczego Kate, tak z dnia na dzień zniknęła z jego życia. Ilekroć pytał o to Kristinę ta jedynie zbywała go, mówiąc krótko, że powinien o tym z nią porozmawiać. Dobrze wiedział, że była partnerka jego przyjaciela traktuje Müller jak własną siostrę i nigdy jej nie zdradzi. Zaakceptował to. Miał jednak nadzieję, że kobieta w końcu wytłumaczy mu wszystko to, co chciałby wiedzieć. 
Spojrzała na niego ukradkiem, niepewnie. Bała się, ale wiedziała, że musi w końcu się wytłumaczyć. Teraz już nie ucieknie. 
-Dlaczego? - spytał cicho, w jednej chwili wbijając w szatynkę pełne wyrzutu spojrzenie. To pytanie krążyło w jego głowie przez wiele długich miesięcy, odbijając się w niej echem. Znikając z jego życia, Kate stworzyła nie bagatela dużą pustkę, której Kofler nie był w stanie wypełnić.
Chciał chociaż wiedzieć co zrobił nie tak i czy mógłby jeszcze coś naprawić.
Kochał ją, nigdy nie przestał.
Nie oderwała od niego wzroku przez kilka minut głuchej ciszy jaka zawisła w powietrzu między nimi. W tych oczach zawsze mogła się zagłębić, znaleźć wsparcie, ciepło, zakochać się na nowo każdego ranka i wieczora. Decyzja którą podjęła codziennie odbijała się w jej sercu. Nie miała jednak odwagi wrócić i przyznać się do błędu.
-Przestraszyłam się. - powiedziała cicho, tak aby nie usłyszały tego nawet ściany jej mieszkania. Zaskoczyła go, widziała to na jego twarzy.
-Czego?
-Tego, że wychodząc za Ciebie wszystko w moim życiu się zmieni. - dostrzegł w jej oczach łzy. Przestraszył się.
-Byliśmy razem przeszło pięć lat, po ślubie nic by się nie zmieniło. - wytłumaczył, lekko dotykając dłonią jej policzka. Pociągnęła nosem, po czym dotknęła jego dłoni swoją.
-Wiem, że chciałeś mieć prawdziwą rodzinę, dom w górach, dzieci. Tego się przestraszyłam. - dodała. Przytulił ją do siebie i pozwolił aby jej głowa unosiła się w rytm bicia jego serca. Nic nie mówiła. Milczała szukając odpowiednich słów. Jego miarowe bicie serca bardzo jej pomagało, uspokajało ją.
-Spróbujmy jeszcze raz. - dodał po chwili. Podniosła głowę zdziwiona słowami skoczka narciarskiego. Nie sądziła, że mógłby to zaproponować.
-Przecież...- nie pozwolił jej dokończyć, całując ją w czoło. Obecnie tylko to było jego marzeniem. Chciał, żeby pustka znów się zapełniła.
-Spróbujmy. - powtórzył, po czym musnął jej wargi. Odwzajemniła pocałunek, całkowicie zatapiając się w przyjemności, której tak bardzo jej brakowało.


○○○

Witajcie.

Pojawiam się z piątką, z której jestem w miarę zadowolona. Tak jak wiecie pewnie, to opowiadanie nie będzie należało do tych jedno wątkowy, ale mam nadzieję, że uda nam się w nim połapać. Cóż, jestem zdecydowanie zbyt szalona. 😉 Nic na to jednak nie poradzę.
Oczywiście liczę na wasze komentarze. 
Pozdrawiam gorąco i do następnego.
Mam nadzieję, że będziecie?
Buziaczki.

Znalezione obrazy dla zapytania kenneth gangnes gif

"Kiedy świat odwróci się od Ciebie, ty odwróć się od świata!"



Znalezione obrazy dla zapytania andreas kofler gif

"Myślisz, że nikt nie docenia Twojego istnienia? Spróbuj nie zapłacić paru rat za samochód i zobacz co się stanie!"


Znalezione obrazy dla zapytania austria ski jumping gif

"A zatem przysięgam, że was nie zawiodę, nie tylko nie zawiodę, ale powiodę ku zwycięstwu i chwale. Albowiem we are the champions!"





Komentarze

  1. Widzę, że pojawili się kolejni nowi bohaterowie. 😀 Od razu na wstępie przepraszam, jeśli kogoś z kimś pomylę, ale potrzebuję trochę czasu, aby wszystkich zapamiętać.
    Dobrze, że Kenneth może liczyć na wsparcie swoich skocznych przyjaciół. A przede wszystkim Margaret. W tym trudnym dla siebie czasie, potrzebuje czyjegoś wsparcia.
    Margaret zyskała od razu moją sympatię.
    Wydaje się bardzo sympatyczną osobą.
    Cieszę się, że Marysia powoli odzyskuje równowagę w życiu. Na pewno pomagają jej w tym znajome miejsca i twarze.
    Biedny Piotrek ze zniszczonym samochodem😁. Maciek będzie musiał się trochę wykosztować przez swoją nie rozwagę. Ogólnie cała nasza drużyna zaprezentowała się bardzo pozytywnie. Z nimi na pewno nie będziemy się tutaj nudzić.
    A na koniec Kate i Andreas. W końcu poznałam przyczynę ich rozstania. Nie mam zamiaru oceniać Kate i jej decyzji. W końcu to już przeszłość, a jej strach przed zmianami mógł być uzasadniony. Ślub zawsze niesie za sobą jakieś zmiany i jest ogromnym przeżyciem.
    Mam tylko nadzieję, że tym razem im się uda. Widać, że nadal się kochają , mimo upływu czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, uwielbiam Twoje komentarze.
      Dziękuję, że czytasz i komentujesz. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Buziaczki.

      Usuń
  2. Cześć!

    Zaprosiłaś, więc jestem.
    Zanim przejdę do komentarza stricte o treści, kilka uwag.
    Jeśli już zapraszasz do swojego bloga, to zainteresuj się chociaż kim jest osoba, którą zapraszasz. W naszym przypadku są to dwie osoby, więc zaczęcie komentarza od "Witaj kochana!" jest nie na miejscu.
    Druga sprawa, postaraj się wyjustować treść rozdziałów, wizualnie będzie lepiej :)

    Teraz co do treści.
    Bardzo dużo wątków... bardzo dużo postaci. Nie wiem czy będę w stanie się we wszystkim połapać, ale tam gdzie Auty tam i ja! A kadra Austrii jest wymieniona jako pierwsza w bohaterach ;)
    Kenneth? Czytałam jedno opowiadanie o nim i... bardzo mnie do niego zraziło xD Mam nadzieję, że Ty odmienisz tę sytuację, bo co by nie było... zaczyna się ciekawie. Nie mogę ukryć, że poczytałam na razie tylko ten rozdział, ale kiedy znajdę chwilkę czasu nadrobię resztę.

    Z naszymi śmieszkami nie może być inaczej.

    Zaintrygowałaś, zaciekawiłaś... kto wie, może zostanę tu na dłużej :)
    Informuj.
    Ja tym czasem zapraszam również do siebie: https://byc-blizej-cieebie-chce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo was przepraszam, ale miałam to poprawić i tego nie zrobiłam, za co jest mi bardzo głupio. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.

      Wiem, że bardzo dużo postaci i wątków, ale mam pomysł i nadzieję, że uda mi się ot wszystko pogodzić w jedną całość. Austriacy zaczęli tę historię i dużo będzie się wokół nich działo, z resztą nie tylko wokół nich.
      Kenneth? Osobiście uważam, że jest sympatyczny (ale to tylko moje obserwacje). Czy w moim opowiadaniu będzie pozytywną postacią? Zobaczymy.
      Mam nadzieję, że jeszcze zajrzysz.
      Dziękuję za wszystko.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty