0. "Przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi."

Austria.
wrzesień 2017 r.

~*~ 

        Andreas Kofler przeciągnął się na sofie i głośno ziewnął, co zwróciło szczególną uwagę jego młodszej i jedynej siostry, która dotąd siedziała przy stole dopracowując ostatnie ze zdjęć w programie komputerowym. Spojrzała na niego ukradkiem, znad ekranu białego laptopa. Miała wrażenie, że ostatnio jej brat był nieco przemęczony i próbował łączyć zarówno pracę, jak i wymagające hobby. 
   Był on policjantem, zastępcą komendanta na Innsbruckiej komendzie. Często jeździł na bardzo niebezpieczne akcje, jednak zawsze gdy wychodził z domu obiecywał jej i małemu Tobiasowi, że wróci i razem spędzą miło resztę dnia. Ona mimo wszystko zawsze miała obawy, czy obietnice jej brata, na pewno się spełnią. To samo było, gdy chodziło o skoki narciarskie. Dobrze wiedziała, że Andreas kocha tę adrenalinę ale ona zawsze bała się, żeby nie wylądował w szpitalu z poważnymi urazami.
   Mimo wszystko wspierała go zawsze. Kibicowała jak mogła najmocniej. W końcu miała tylko jego, dziadków i rodziców, którzy od ponad trzech lat mieszkają w słonecznej Hiszpanii, gdzie prowadzą dobrze prosperujący hotel, który założyli razem ze zmarłym małżeństwem, kuzynką Andreasa i Andrei oraz jej mężem. Ostatnią ich wolą na szpitalnym oddziale ratunkowym, było ażeby rodzeństwo Koflerów zaopiekowało się ich dzieckiem, Tobiasem. Na samą myśl o tragedii sprzed ponad trzech lat w kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Julie była dla niej jak siostra, zawsze były blisko i nierozłączne do momentu, w którym zrobiła to bezwzględna śmierć. 
   Na krótką chwilę przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech. Musiała być silna mimo, każdego kolejnego ciosu jaki dostawała od życia. Przez długie tygodnia dochodziła do siebie po ślubie, do którego nie doszło, a ona została wystawiona do wiatru przed ołtarzem. Mimo wszystko postanowiła być silna, jeśli nie dla siebie to dla brata i dla kuzyna, którego od dwóch lat była prawnym opiekunem a mały niekiedy sprawiał jej radość przytulając ją do siebie i mówiąc, że kocha ją jak mamę. 
 
     Kolejny raz wbiła swoje baczne spojrzenie w brata. Andreas tym razem rozmasowywał bolącą go od kilku dni głowę. Nie chciał się jednak skarżyć i tego nie zrobił. Nie chciał martwić siostry, która i tak miała wiele swoich problemów, z którymi nadal nie mogła się uporać. Dokładanie jego problemów nie był jego zdaniem najlepszym wyjściem. Zamknęła laptop, podniosła się z drewnianego krzesła, wsunęła je pod blat stołu i udała się w kierunku sofy, na której siedział jej brat. Uśmiechnął się, gdy wsunęła się między stos kolorowych poduszek a jego osobę. Objął ją swoim ramieniem a ona wtuliła się w jego klatkę piersiową. Była od niego młodsza o jedenaście lat i od zawsze wpatrzona w niego jak obrazek, choć było wiele spraw, w których się nie zgadzali. Jednak oboje dali się zwieść urokowi Christiana, który jedynie zagrał na jej uczuciach i odszedł piętnaście minut przed ceremonią zaślubin. Choć nadal cierpiała, to postanowiła żyć dalej. Mając nadzieję, że jeszcze kiedyś trafi jej się miłość, która tym razem nie sprawi jej tyle bólu.
-Andi nie lubię gdy coś przede mną ukrywasz. - Andreas westchnął słysząc ciche zdanie wypowiedziane przez swoją siostrę. Myślał, że ta może nie zauważy. Niestety najwyraźniej zapomniał, że jako jego siostra zna go najlepiej ze wszystkich. 
-Chyba za dużo na siebie wziąłem. - stwierdził, po czym pocałował ją w czubek głowy. Potrzebował chwili odpoczynku, jednak nie potrafił o tym powiedzieć otwarcie. Martwiła się o niego i wiedziała, że musi coś zrobić z tym faktem. Bez niego nie dałaby sobie rady, gdyby jego nie było ona miałaby wielki problem ze wszystkimi sprawami.
-Masz mnie i Tobiasa. Pamiętaj o tym. - powiedziała uśmiechając się do niego. Andreas pokiwał jej lekko głową i uśmiechając nieznacznie. Nie miał szczęścia w miłości, a obecność jego siostry i syna kuzynki w jego domu wszystko mu rekompensowała. 
  Nagle w pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwonka do drzwi. Andrea zmarszczyła brwi i spojrzała zdziwionym wzrokiem na swojego starszego brata. Dochodziła ósma wieczorem, a ona nie spodziewała się w tamtym czasie żadnych gości. Dopiero po chwili Andreas przypomniał sobie, że umówił się z przyjaciółmi z kadry na wieczornego grilla. Znowu nawalił. 
-Kurczę, mieli przyjść na grilla. - powiedział wzdychając.
-Otwórz im a ja spróbuję jakoś uratować sytuację. Na szczęście zrobiliśmy z Tobiasem duże zakupy. - zaśmiała się i zniknęła w kuchni, w której zapaliła swoją ulubioną lampę i zajęła się przygotowywaniem grilla, o którym zapomniał jej brat, a na który zaprosił swoich przyjaciół. Ze skoczków narciarskich reprezentacji znała jedynie Wolfganga Loitzl'a, Thomasa Morgensterna i Gregora Schlierenzauera. Zawsze gdy pozostali odwiedzali jej brata, ona albo była w pracy albo pomieszkiwała u dziadków czy koleżanek. Na zawody jeździła bardzo rzadko ze względu na Tobiasa, którym musiała się opiekować i studia, które były dla niej ważne. Bardzo chciała mu kibicować i postanowiła robić to teraz dużo częściej. 
-Cześć, trzymaj. Pomyśleliśmy, że Cię trochę odciążymy i przynieśliśmy trochę swoich smakołyków. -powiedział Michael pokazując na sporych rozmiarów pojemnik z czerwonym sosem na jego ścianach. 
-Dzięki. - uśmiechnął się odbierając podarunek od blondyna. 
-A to winko kupiłem w Wiedniu. - zaśmiał się Schlierenzauer. Andreas pokiwał mu głową, klepiąc go po ramieniu. 
-Zaniosę to do kuchni, a wy się rozgośćcie. - powiedział. 
-To my grilla rozpalimy. - zaproponował Kraft, na co Kofler przystał i wyciągnął z komody stojącej w korytarzu worek węgla i rozpałkę, którą podał najniższemu ze skoczków. Ten uśmiechnął się do niego i razem z Michaelem, Manuelem i Phillipem skierował się do ogrodu, w którym znajdowała się altanka, w której często przesiadywali. Gregor natomiast został w środku zauważając dziwne zachowanie Andreasa. Znał go bardzo długo i zawsze potrafił rozszyfrować jego dziwne zachowanie. Martwił się o niego. 
-Stary, co się dzieję? - zapytał, gdy zostali sami. Kofler jedynie westchnął, unikając wzroku przyjaciela. Nie chciał obarczać swoimi problemami bliskich i przyjaciół a już teraz zarówno Andrea, jak i Gregor wyczuwali wszystko. Czytali z niego jak z otwartej księgi. 
-Nie chcę obarczać was swoimi problemami. - odpowiedział uśmiechając się lekko do przyjaciela. Gregor zmarszczył brwi, ale nie skomentował zachowania starszego od siebie mężczyzny. Miał nadzieję, że uda mu się kiedyś do niego dotrzeć i pomóc mu rozwiązać jego problemy, które ewidentnie istniały. Andreas uśmiechnął się do niego i wszedł do kuchni, w której krzątała się jego młodsza siostra. Na widok Gregora uśmiechnęła się promiennie. Schlierenzauer również uśmiechnął się szeroko na widok Andrei. Zawsze uważał, że była bardzo ładną i wyjątkowo miłą dziewczyną. Gdy potrzebował pocieszyciela, za każdym razem pukał w jej drzwi. Nigdy go nie odtrąciła i zawsze mógł liczyć na jej pomoc. Za to na swój sposób mu na niej zależało i dobrze wiedział, że nie pozwoli jej kolejny raz cierpieć. 
-O mój kwiatuszek kwitnie z dnia na dzień. - Andreas zaśmiał się słysząc słowa swojego przyjaciela, który adresował swoje słowa do jego młodszej siostry. Zawsze cieszył się, że ta ma tak dobre relacje ze Schlierenzauerem. Miał wrażenie, że ten zmienił się pod jej naciskiem. Andrea go zmieniła i to wszystkim pasowało. 
-Mój misiaczek jak zwykle szczerzy się jak głupi do sera. - powiedziała klepiąc go po policzku. Gregor z lekkim rozbawieniem pokręcił głową, po czym pocałował blondynkę w policzek. 
-Ja was uwielbiam po prostu. - rzucił Andreas zabierając z blatu stołu drewnianą deskę, na której dziewczyna ułożyła kilka różnych rodzai mięs zamarynowanych w jej ulubionej przyprawie. -Idę do chłopaków. - dorzucił i zniknął z kuchni udając się do przyjaciół siedzących w ogrodzie. 
-Coś się z nim ostatnio dzieje. - powiedział Gregor, gdy mężczyzna zniknął w czeluściach domu. 
-Przydałyby mu się wakacje. - zasugerowała, wrzucając do miski pokrojone warzywa i zalewając je sosem sałatkowym. 
-A tobie? - spytał, opierając jedną z dłoni o kuchenny blat. Wbił w nią swój wyczekujący wzrok. Odwróciła się w jego kierunku i posłała delikatny uśmiech. Ona też już dawno nie była na wakacjach, jednak nie myślała teraz o sobie. Myślała o bracie, on był najważniejszy. 
-Andi jest dla mnie najważniejszy i ty dobrze o tym wiesz, Greg. - odpowiedziała wręczając mu dużą, drewnianą misę z różnorodnymi, świeżymi warzywami. Zaśmiał się, pocałował jej policzek i wyszedł. Blondynka westchnęła jedynie i pokiwała zabawnie głową. Schlierenzauera bardzo lubiła i traktowała nawet trochę jak brata, świetny kontakt miała również z jego siostrą i młodszym bratem. Razem z Morgensternem i jego byłą narzeczoną byli jak jedna, wielka rodzina. 
-Ciociu mogę iść do wujków? - z zamyślenia wyrwał ją głos Tobiasa, który nie wiedzieć kiedy pojawił się w kuchni. Uśmiechnęła się do niego. Kochała go jak syna i nigdy nie dała zapomnieć mu o jego zmarłych rodzicach. 
-A lekcje odrobiłeś? - spytała. 
-Ciociu dopiero zaczął się rok szkolny, jeszcze nic nam nie zadają. - odpowiedział. Tobias Schmitt właśnie poszedł do pierwszej klasy, czym był bardzo podekscytowany. Chciał dowiadywać się wszystkiego o świecie, a taki obrót rzeczy wszystkim pasował. Chłopiec mógł zapomnieć o traumie związanej z rodzicami i ich brakiem. Był ich oczkiem w głowie i szkoda, że Bóg zabrał ich chłopcu tak wcześnie. 
-Możesz, ale o dziesiątej jesteś w pidżamie! - powiedziała grożąc chłopcu palcem wskazującym przed nosem. 
-Kocham Cię. - odpowiedział i wybiegł z pomieszczenia.
-Ja myślę. - rzuciła pod nosem. Wyciągnęła z szafki nienaruszone ciasto, które razem z małym Tobiasem upiekli tuż po obiedzie. Pokroiła je na mniejsze kawałki i rozłożyła je na kryształowej paterze. Wytarła ręce o wilgotną ścierkę kuchenną i odłożyła ją na blacie kuchennym. Chwyciła paterę, zgasiła światło i opuściła kuchnię kierując się do ogrodu, w którym siedzieli skoczkowie narciarscy pogrążeni w konwersacji, z uśmiechami na twarzach. Zapach grillowanego mięsa roznosił się po całym ogrodzie a uśmiech na twarzy Andreasa ucieszył jego siostrę. 
-Może skusicie się również na deser? - każdy z mężczyzn wbił wzrok w blondynkę, która pojawiła się w altance z uśmiechem na twarzy i paterą z ciastem w dłoniach. 
-Czytasz mi w myślach, motylku. - stwierdził Gregor odbierając od dziewczyny naczynie z ciastem. Ta jedynie uśmiechnęła się do niego sztucznie i uderzyła go z całej siły w tył głowy. Ten spojrzał jedynie na nią zdziwionym wzrokiem.
-Jak będziesz żarł tyle ciasta, to nie zmieścisz się w kombinezon i wylecisz z kadry szybciej niż dostaniesz w niej ciepłe miejsce. - powiedziała słodko się do niego uśmiechając. Mina Gregora szybko zrzedła mina. Andrea może i była ładna i miła, jednak czasami potrafiła dobić leżącego. 
-To moja siostra, Andrea. - wtrącił Kofler, gdy wyczuł napiętą atmosferę między Gregorem i Andreą. Skoczkowie wymienili się zaskoczonymi spojrzeniami. Nie sądzili, że Kofler może mieć siostrę i to do tego tak urodziwą i charakterną. 
-Miło mi Panów poznać. - powiedziała, uśmiechając się do nich delikatnie i bardzo uroczo. 
-Nam Ciebie również. Jestem Michael, to Stefan, Manuel i Manuel. - inicjatywę przejął blondyn ściskając dłoń młodej Koflerówny. Dziewczyna po kolei uścisnęła dłoń każdego ze skoczków obdarzając ich delikatnymi uśmiechami. 
-Zjesz, czy się odchudzasz? - spytał Andreas. 
-A co tam zjem. - odpowiedziała pewnym tonem, siadając obok Schlierenzauer'a, który nadal patrzył na nią morderczym wzrokiem. Ona natomiast nic sobie z tego faktu nie zrobiła. 
-Gdzie to zapisać? - zapytał Andreas wybuchając głośnym śmiechem. 


○○○



Witam was serdecznie!!!😃


Zaczynam nową przygodę, tym razem jednak w rolach głównych pojawią się skoczkowie narciarscy. Mam nadzieję, że pomysł na to opowiadanie mi nie wywietrzeje i doprowadzę je do szczęśliwego końca. 

    W głównej mierze akcja toczyć się będzie wokół kilku rodzeństw. Koflerów, Wanków, Wellingerów, Kamila Stocha i jego kuzynki. Oczywiście inni bohaterowie również się pojawią. 😊

     Mam nadzieję, że będziecie towarzyszyć bohaterom w tej historii. Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach, mając na uwadze, że daje mi to dużą motywację. 

Pozdrawiam was gorąco. 😘

    

   Evie.









Komentarze

  1. Zapowiada się super. Czekam na kolejny i życzę weny. Pozdrawiam :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, myślałam, że tym razem nie zaciekawię. Mogę odetchnąć z ulgą. ☺
      Rozdział pierwszy pojawi się za tydzień.
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  2. też czekam

    zapraszam http://literacki-swiat.blogspot.com/
    i tu (niedługo będzie coś nowego ) http://obiecalesbyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czekasz na pierwszy rozdział.
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty