12. "(...) i jako małżonek z długoletnim stażem mam ochotę go zamordować."



Oberstdorf, Niemcy.
Grudzień 2017 r.

  
       
         -Ale mnie łeb nap... - Wellinger złapał się za głowę, jednak wzrok Andrei sprawił, że ugryzł się w język. -...napadowe bóle głowy mam. - dodał, po chwili zastanowienia, uśmiechając się sztucznie do blondynki, ubranej w reprezentacyjną kurtkę Austrii.
Kofler uśmiechnęła się do niego słodko, po czym odeszła w kierunku Sonii, która wraz z Łukaszem Skrobotem śmiała się z walki, jaką toczyli między sobą Stefan Hula i Kamil Stoch.
        -Stary, ty masz czujniki w głowie? - pytanie Richarda sprawiło, że Andreas jedynie zaśmiał się idiotycznie, po czym lekko uderzył go w tył głowy. -Ałć, za co? - dopytał.
        -Za to, że istniejesz. - stwierdził, mierząc go mrocznym spojrzeniem.
        -Zobaczysz gadzino, dzisiaj będę od Ciebie lepszy. - zagroził niższy z mężczyzn.
        -Jasne. - rzucił i jak gdyby nigdy nic powędrował do domku swojej reprezentacji. Freitag odprowadził go wzrokiem, po czym jedynie westchnął.
  Nigdy nie rozumiał, dlaczego jego kumple mają tak wiele problemów ze ... w zasadzie mieli problem ze wszystkim. On sam nawet stworzył teorię, w której to Julia jest do nich przysłana bardziej w roli całodobowej niańki, niż asystentki ich lekarki, która swoją drogą i tak miała ich już serdecznie dość. W gruncie rzeczy, odkąd Severina nie było w reprezentacji on sam nie dawał sobie rady z ich ogarnięciem.
Pokiwał zabawnie głową, po czym wkładając dłonie do kieszeni swoich kadrowych dresów dziarskim krokiem skierował się do domku, w którym kilka chwil wcześniej zniknął Wellinger.
           -Popij to, powinno Ci szybko pomóc. - Julia podała Niemcowi pomarańczową, niedużych rozmiarów tabletkę, wraz z plastikowym kubkiem z wodą mineralną. Ten podziękował jej lekkim uśmiechem na twarzy, który odwzajemniła.
          -Mówiłem Ci, żebyś do późnych godzin nocnych nie wisiał na telefonie. - rzucił Markus, z którym podczas Turnieju Czterech Skoczni pokój dzielił Andreas. Spojrzał na niego spode łba i gdyby nie fakt, że jego głowa bolała jak nigdy wcześniej, to stanąłby na przeciw niemieckiego policjanta i powiedziałby mu dobitnie kilka słów.
          -Dobra, już się zamykam. - Markus uniósł dłonie nad głowę, w geście kapitulacji. Odwrócił się w przeciwnym kierunku i przysiadł na drewnianej ławce stojącej pod ścianą.
          -Hej, mogę na chwilkę? - spytała Andrea pojawiając się w domku reprezentacji Niemiec. Julia na jej widok szeroko się uśmiechnęła i lekkim skinieniem głowy zaprosiła ją do budynku. -Masz może coś na przeziębienie, najlepiej do picia. - zwróciła się do Julii, zupełnie ignorując jęczącego z bólu Wellingera, co ewidentnie się mu nie spodobało.
          -Michael? - zapytała, sięgając do swojej torby. Blondynka jedynie pokiwała jej twierdząco głową. Nie rozumiała swoich przyjaciół, którzy od farmaceutyków trzymali się z daleka a na sam dźwięk tego słowa robiło im się niedobrze.
          -Może coś w tym jest, że facet rozwijają się do 3-go roku życia a potem już tylko rośnie. - Andrea westchnęła obserwując zawodników Niemieckiej kadry.
          -No to Welli osiągnął już szczyt. - rzucił ze śmiechem Karl, jednak szybko pożałował wypowiedzianych przez siebie słów. Andreas spiorunował go wzrokiem, którego nie powstydziłby się nawet sam Bazyliszek, gdyby tylko istniał.
          -Dobra, to ja lecę bo mi się Hayböck tam rozłoży. Dzięki. - powiedziała i tyle ją w domku widzieli.
Julia westchnęła, siadając na stoliku obok Stephana Leyhe, zaczytanego w lekturze książki, którą mu pożyczyła.
          -Świetna jest ta książka. - rzucił, przerzucając kolejne kartki niewydanej jeszcze książki.
          -Powiedz to Rose. - odpowiedziała. Stephan uniósł brwi ku górze i spojrzał na nią zaskoczony. Nie sądził, że lekarka norweskiej kadry hobbystycznie pisze kryminały.
          -A da mi jedno egzemplarz? - zapytał.
          -Jasne. - powiedziała i Leyhe również wybiegł z domku szybciej, niż się w nim znalazł. Julia zaśmiała się, kręcąc zabawnie głową. Miała nadzieję, że pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni przyniesie Niemcom dużo radości, choć obiektywnie patrząc Kamil Stoch miał największe szanse na wygranie zarówno pierwszego konkursu jak i całego turnieju.
       Konkurs przeszedł bez większych turbulencji. Faworyci zrobili to, co do nich należało a czarne konie nieco namieszały w czołówce zawodów. I choć Richard Freitag nie wygrał pierwszego konkursu, to z sukcesu przyjaciela z Polski bardzo się cieszył.
           -Byłem od Ciebie lepszy, byłem od Ciebie lepszy. - Richarda Freitaga z szerokim uśmiechem na twarzy, ze znaną melodią na ustach podskakiwał w miejscu i wbijał w przyjaciela rozbawione spojrzenie. Julia stała obok niego z uśmiechem na twarzy. Takiej reakcji się nie spodziewała. Ale w sumie nie miała się mu co dziwić. Bardzo lubił się ze Stochem i cieszył się jego zwycięstwem.
            -Mówiłem matole, że z Tobą wygram! - wrzasnął nad uchem Wellinger'a, który niestety nie mógł narzekać na zbyt dobrą dyspozycje tego dnia. Andreas zacisnął zęby oraz pięści i gdyby nie obecność dziennikarzy, to nie zawahałby się, żeby znokautować niższego od siebie zawodnika. Prywatnie jednego z najlepszych przyjaciół.
            -Możemy prosić o kilka słów dla eurosportu? - Richard uśmiechnął się szeroko i z wypiętą dumnie piersią podążył do stanowiska dziennikarzy. Andreas jedynie przewrócił oczami, co rozbawiło Julię. Rzucił jej pytające spojrzenie.
           -Zachowujecie się z Richardem jak stare, dobre małżeństwo. - stwierdziła.
           -Tak i jako małżonek z długoletnim stażem mam ochotę go zamordować. - odpowiedział, uśmiechając się do niej słodko, po czym wkurzony do granic możliwości skierował się do domku swojej reprezentacji. Wanke stała jeszcze przez dłuższą chwilę zaskoczona tym co wcześniej zobaczyła i usłyszała. Choć nie mogła i dotąd nie narzekała to teraz zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno podjęcie decyzji o pracy dla skoczków było dobrym posunięciem.

         

           Po kolacji Andrea razem z Sonią wybrały się na krótki, wieczorny spacer do parku rozpościerającego się nieopodal hotelu, w którym zatrzymały się na czas konkursu w Oberstdorfie. Blondynce bardzo zależało na wyciągnięciu z Polki jak największej ilości informacji. Miała nadzieję, że Sonia ułożyła już sprawy związane z byłym partnerem. Rozmowa na osobności była najlepszym gwarantem tego, że Gąsienica nic przed nią nie zatai.
             -Jak sprawa z Arkiem? - zapytała prosto z mostu. Sonia przystanęła w pół kroku. Zdawała sobie sprawę z tego, że Austriaczka nie zapomni o jej problemach ale łudziła się, że może mimo wszystko nie będzie drążyć tematu.
             -Powiedziałam Stefanowi. - westchnęła, chowając dłonie do kieszeni zimowej kurtki.
             -Jak zareagował?
             -Gdyby nie Kamil, to chyba zrobiłby coś głupiego. - mówiąc to Gąsienica wbiła wzrok gdzieś przed siebie. Trudno było jej się przyznać, że kiedyś popełniła błąd a jego konsekwencje ciągną się za nią aż do tego momentu. Żałowała związku z Arkadiuszem, jednak obecnie nie mogła zrobić nic innego jak po prostu przejść przez to wyzwanie obronną ręką.
             -Przyjaźnicie się, obaj martwią się o Ciebie. - Andrea uśmiechnęła się lekko. Chciała dodać przyjaciółce odwagi i otuchy. Ona sama miała za sobą nieudany związek i nie jedną interwencję Gregora, dzięki któremu znajdowała się w obecnym położeniu.
             -Wiem, ale to wszystko jest beznadziejne. - powiedziała. -Ja jestem beznadziejna.
 Andrea spojrzała na Sonię dość wymownym spojrzeniem. Nie rozumiała jej toku myślenia. Jej zdaniem Polka była zbyt niepewna siebie, co umiejętnie odbierało jej wolę walki o samą siebie. I choć ona sama nie była zbyt wielkim wzorem do naśladowania to próbowała wzbudzić w sobie resztki akceptacji do samej siebie.
              -Nawet tak nie myśl. Jesteś super przyjaciółką, świetną dziewczyną. Musisz tylko uwierzyć w siebie. - Kofler chciała zrobić wszystko aby Sonia przestała się samobiczować i zaczęła myśleć pozytywnie patrząc w swoje odbicie w lustrze. Gąsienica zaśmiała się cicho komentując słowa przyjaciółki. Cieszył ją fakt, że mogła liczyć na kolejną zaufaną osobę.
              -Jesteś kochana. - odpowiedziała krótko przytulając do siebie blondynkę. -Wracamy? - spytała po chwili. Kofler jedynie lekko pokiwała jej głową z aprobatą i razem skierowały się do hotelu.


○○○

Witajcie.

Wiem, że bardzo nawaliłam nie publikując tutaj nic od dłuższego czasu, za co bardzo was przepraszam. W ramach przeprosin publikuję dwunasty rozdział, choć długością to on niestety nie grzeszy. Mimo to mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i się nie zniechęcicie. 
Trzynastka pojawi się szybciej i w zdecydowanie lepszym, dłuższym wydaniu. 
W między czasie chciałam was zaprosić na nową historię, tym razem do Rosji i reprezentacji piłkarzy z całego świata, na którym pojawił się już prolog. - http://footballandsunshine.blogspot.com

Pozdrawiam bardzo gorąco i do następnego.

Ps. Za błędy przepraszam.
   
         
        Podobny obraz





Komentarze

  1. Andreas i jego ból głowy. 😁
    Biedak miał za sobą trudny dzień...
    W dodatku wszyscy próbowali, udzielać mu dobrych rad. Tylko go irytując. 😂
    Cóż, jak zawsze w niemieckim teamie jest wesoło.
    Nic dziwnego, że Andrea i reszta przyjaciół Sonii się o nią martwią. W końcu przed nią, teraz trudny okres czasu. Nie wiadomo, co jej były w końcu planuje.
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty